No cóż... to trzecia i zarazem ostatnia opowieść o losach Tarue. Jest to nawiązanie do pewnych odcinków serialu "Rebels". Przy dopasowaniu informacji w opowiadaniu do serialu, pomagał mi mój przyjaciel, a zarazem mój wierny padawan do usranej śmierci - Bejbe, którego pozdrawiam z całego serduszka <3 br="">3>
Zapraszam!~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
[Cztery miesiące później]
Opadła na fotel pilota. Jej statek stał nietknięty, ponieważ bardziej budził w mieszkańcach strach niż fascynację. Maszyna stała się obiektem zainteresowań, jak i sama jego właścicielka. Wielu bało się do niej wypowiedzieć jakiekolwiek słowo. Numa, której niektórzy nastolatkowie dokuczali, zyskała opinię nietykalnej dziewczyny, zwłaszcza po incydencie z łopatą, za który dostali od Tarue takie manto, że przez tydzień nie wychodzili z domów. Tarue obawiała się, że w przyszłości będą wspominać o niej w legendach, jako postrach całej wioski, żeby dzieci wcześnie kładły się spać i zjadały cały posiłek.
Tego dnia miały wylecieć na poszukiwania Obi-Wana Kenobiego. Tarue nie mogła odgonić od siebie obrazu uradowanej Numy, kiedy z ust jej starszej siostry padło pytanie "Opowiesz mi o swoim pomyśle dotyczącym tego Obi-Wana Kenobiego?". Dziewczyna zaczęła tłumaczyć jak nakręcona, w ogóle nie umiała znaleźć punktu zaczepienia, który miał być początkiem jej ustnej odpowiedzi. Gdyby nie Vax, ledwo dałoby się zrozumieć Numę. Podekscytowanie robiło swoje.
Sprawdziła podzespoły, stan paliwa i zrobiła ogólne przegląd statku. Wszystko było perfekcyjne, na zewnątrz nie zaistniała żadna nowa, choćby najmniejsza, ryska. Zastanawiała się, czemu przez tak długi czas władze nie zainteresowały się tym obiektem. Vax wspominał, że wioska ma bardzo duże przywileje jak na te czasy, lecz sam wyznał obawę, bo od pięciu miesięcy nie przybył żaden transport, a zapasy się kończyły, zaprawy powoli kisły, a powinny być jeszcze raz konserwowane w jakieś fabryce. Wszystko nadawało się do wyrzucenia, a co za tym idzie - wioska może ponieść karę.
- Co ten złom tu robi?! Co ten złom robi na moich ziemiach?! - usłyszała. Zaraz po tym usłyszała, jak ktoś kopnął w rampę. - Łowce nagród mi tu sprowadziliście? Myślicie, że się uwolnicie?! Będziecie harować, jak woły!
Wyszła ze statku. Spojrzała na przerażony tłum Twi'leków. Na ich czele stał Vax.
- Gadaj, nic nieznaczący ścierwie! Chcesz się mnie pozbyć?! - wykrzyczał mu w twarz jakiś imperialny wojskowy.
- O co chodzi? - zapytała Tarue.
- Jak śmiesz się odzywać, szumowino? - odszczekał jej. Twarz Twi'lekanki przybrała groźny grymas. - Nie chcesz gadać? - zapytał Vaxa. Twi'lek nadal mu nie odpowiadał. Imperialny odepchnął go i chwycił za szyję Numę.
- Zostaw ją! - rozkazała mu Taure.
- Gadaj, ty mała larwo, bo nie chcesz wiedzieć jak cię wykorzystam - zagroził.
Starsza Venice podeszła do wojskowego, oderwała jego łapę od krtani swojej siostrzyczki i uderzyła go z pięści w twarz.,
- Mówiłam ci coś! - ostrzegła.
- Tara, nie! - poprosiła młodsza. Podłapała przezwisko, które nadała Tarue Isla.
- Jak śmiesz? - zapytał wojskowy. - Poniesiesz tego konsekwencje! Nie jesteś Łowcą Nagród, tylko jakąś lichą buntowniczką, a za bunt grozi kara!
- Nie stoję po żadnej stronie. Po wielu latach przybyłam do rodziny - poinformowała.
- To ją wskaż - rozkazał.
- Nie żyją. Stali się ofiarami bitwy w czasach wojen klonów - skłamała.
- Ile masz lat?
- Trzydzieści.
- W takim razie cała wioska za to odpowie. Jutro spotka was kara.
*****
- Czemu nie powiedzieliście, jak przybyłam? Pomogłabym wam, mam różne źródła... - powiedziała dziewczyna. Sytuacja mieszkańców była krytyczna.
- Nie chcieliśmy cię mieszać, Tarue. Wybacz za ten brak zaufania, ale nie wiedzieliśmy czy zechcesz tu zostać, bo są tu warunki jakie są. Ale zostałaś. Myśleliśmy, że nie warto martwić cię tą sytuacją - wytłumaczyła Numa. Skuliła się jak nieśmiała dziewczynka.
- Dlaczego ci tak zależy? - domyśliła się starsza siostra.
- Tak - przyznał Vax.
- Czemu nie powiedziałaś od razu. Nie odwlekałabym tego. Z drugiej strony, nie masz pewności, że to pomoże, zwłaszcza, że wiadomo jaka jest sytuacja - odpowiedziała Tarue.
- Warto spróbować.
- A kiedy miałam się dowiedzieć?
- Przepraszam.
Tarue mocno przytuliła Numę.
*****
[Tydzień później]
Tarue stwierdziła, że na Naboo łatwiej będzie zdobyć jakąkolwiek informacje, choć jest to bardzo niebezpieczne. Cztery lata wcześniej odkryto, że najmłodsza królowa Naboo, Jej Wysokość Apailana, ukrywa pozostałych Jedi, którym udało się uniknąć Rozkazu 66. Darth Vader wraz z Legionem 501 wyruszył na Naboo i pozabijał wszystkich łącznie z królową. Venice nie miała pojęcia czy ktokolwiek zechce jej udzielić informacji na temat jakiegokolwiek Jedi. Ponadto, może wpaść na złą osobę, a wtedy wsypie i siebie i Kenobiego.
- Czy będziemy mieć chwilę czasu, żeby coś pozwiedzać? - zapytała nieśmiało Numa. Wahała się z tym pytaniem bardzo długo.
- Tak. Raczej tak. Muszę przeczesać miasto, żeby znaleźć odpowiednie osoby - odpowiedziała z uśmiechem. - Ale to tylko tyle jeśli chodzi o zwiedzanie, bo więcej czasu mieć nie będziemy. Musimy załatwić wszystko najszybciej, jak się da. Oni nie wytrzymają.
Cofnęła się do wspomnień sprzed paru dni. Zabrano parę kobiet, a członkom najwyżej rady powyrywano paznokcie. Żeńska część rady nie wróciła. Imperialni obiecali, że wrócą. Na nic się zdały protesty Tarue.
- Czy nie oberwie im się za to, że jedna osoba zniknęła? - zmartwiła się młodsza.
- Miejmy nadzieję, że nie, ale to nie tyczy się Vaxa, Nie ma dokumentów, które świadczą o adopcji. To ja mam pełne prawo do opieki nad tobą, a co do tego, Imperium nic nie zmieniało, a przynajmniej na Ryloth. Zabrałam cię, bo jesteś pod moją opieką i nic im do tego
*****
- Mówią, że wszystkich Jedi wybito.
- Dziewczyno, na co ci Jedi?! Przecież oni dawno wyginęli, haha.
- Nie mieszaj się w te sprawy, dziecko, bo będziesz mieć kłopoty.
- A szukasz kogoś konkretnego?
- Pfff, komu chce się szukać tych szumowin hipokrytów?
- Ponoć ktoś jeszcze żyje. Próbuj na zapomnianych planetach. Patrz uważnie. Zmienili się.
*****
Pierwsza i najbliższa zapomniana planeta, to Tatooine w sektorze obok. Po trzech dniach szukania, dostawania różnych informacji lub wysłuchiwania śmieszków na temat Jedi. Nie da się ukryć, w czasie wojen klonów wszyscy na nich narzekali, choć niewielu doceniało fakt, że to dzięki nim Republika nie upadła. Tarue jakoś dalej nie wierzyła, że to faktycznie Jedi zwrócili się przeciwko kanclerzowi i próbowali go obalić. Bycie generałem nie oznacza próby dążenia do władzy, zwłaszcza, że Jedi żyli skromnie.
Czy trafiła na złą osobę?
Czy Imperium ją namierzy?
Czy to będzie ich koniec?
- Osada Mos Eisley. Jedno z największych. Tu możemy znaleźć jakieś przydatne informacje.
- Już możemy wyjść? - zapytała Numa, kiedy wylądowały na obrzeżach miasta.
- Nie - zaprzeczyła Tarue. - Musimy cię ubrać w coś groźniejszego. To miasto jest zapomniane tylko przez władzę, a nie przez szumowiny. Jesteśmy kobietami, w dodatku Twi'lekankami. Musimy być nieprzyjazne, bo inaczej skończy się to dla nas niewolą. Nauczę cię zaraz doskonałej miny srającego kota na pustyni.
Kiedy tylko Numa nauczyła się mimiki twarzy oraz dobrano jej odpowiedni strój, wyszły na miasto i zaczęły szukać informacji w barach, a między nimi - w jakiś sklepach, na bazarach.
- Poszukujemy niewolnika - oświadczyła Tarue przy jednym z nich.
- Wy? - zdziwił się sprzedawca.
- My - potwierdziła dobitnie Numa.
- Po co wam niewolnik?
- Do zabawy. Chyba że znasz jakiegoś szaleńca? Zniewoli się go i też będzie niezła zabawa - stwierdziła starsza.
- Szaleniec? Szaleńca mamy jednego. Straszny popapraniec. Nazywa się Ben.
- Ben? - upewniła się młodsza.
- Tak... Ben... Beeen... Beeeen... Beeen K... K... Ke... Kebo... Kedo... Keno...? - próbował sobie przypomnieć.
- Kenobi? - zapytała ostrożnie Tara, aby nie nabrał podejrzeń.
- O! Tak! Ben Kenobi! Straszny świr, każdy się go boi, ma jakieś porachunki z ludźmi pustyni. Mieszka za morzem wydm. Lepiej się tam nie zapuszczajcie. A niewolników szukajcie po drogiej stronie. Ramio ma dobre okazy. Zapamiętacie?
- Tak. Ramio - potwierdziła Numa.
Siostry popatrzyły się po sobie.
Niecałe pół godziny później wynajęły ścigacz i zapytały kupca o drogę.
*****
- Nie wygląda, jak dom Jedi - stwierdziła Numa wpatrując się w glinianą chatkę na klifie.
- Ale wygląda na dom pustelnika i człowieka, którego szukają - powiedziała Tarue. - Chodź. - poleciła podopiecznej i zaczęła wdrapywać się po dróżce.
- Halo? Jest tu kto? - zawołała młodsza.
- Ej! - zganiła ją Tara.
- Co wy tu robicie? - zdziwił się stary człowiek. Był zdezorientowany. No cóż, kiedy jest się uznawanym za szaleńca, to niecodziennie widuje się jakiekolwiek przyjaźnie nastawiony osoby.
- Obi-Wan Kenobi - przemówiła dziewczyna.
Starzec przechylił głowę i zmierzył ją wzrokiem.
- Numa? - zaciekawił się.
- Pamiętasz mnie - ucieszyła się. - Widzisz, Tarue? Mówiłam ci, że go znajdziemy!
- Pamiętam cię, ale czemu mnie szukałaś. I z kim mam przyjemność? - zapytał Kenobi.
- To moja starsza siostra, Tarue Venice. Uciekła w czasie ataku Separatystów na nasze miasto. Niedawno mnie odnalazła - wytłumaczyła Numa.
- Wejdźcie do środka - polecił im. - Przepraszam za bałagan, ale nie zadaję się z nikim, co pewnie usłyszałyście. Usiądźcie i powiedzcie to, co musicie.
- Ryloth potrzebuje twojej pomocy - oświadczyła młodsza.
- To nie jest możliwe, dziecko. Wybacz, ale nikt nie może się dowiedzieć, że żyję.
- Jesteśmy prześladowani. Torturowani. Ostatnio znaleźli po tobie ślady. I ślady Republiki. Nasza wioska chce to odbudować. Myśleliśmy o buncie. Nie mamy co jeść. Nie przyjeżdżają po zbiory, wszystko się psuje, a my nie możemy tego dotknąć. To przedsmak. To, jakie mamy kary, jest niewyobrażalne.
- Jesteś łowcą nagród - zwrócił się do Tarue.
- Zgadza się.
- Nie mogę mieszać się w te sprawy. Jeśli chcecie buntu, dołączcie do Rebelii. Mogę wam przekazać informację, gdzie ich znajdziecie i zawalczycie z nimi. Tylko tak zdołam wam pomóc.
- Ale czy to pewne? - zapytała Tara.
- To jedyna słuszna droga, jeśli chcecie buntu na wielką skalę.
*****
Dym unosił się do nieba. Co chwila jakiś dom upadał, a gruzy paliły się dalej. W jednym miejscu leżały trupy, których nie oszczędzał ogień.
Miasto już dawno przestało istnieć.
Ale nadzieja umiera ostatnia.
Sprawdziła podzespoły, stan paliwa i zrobiła ogólne przegląd statku. Wszystko było perfekcyjne, na zewnątrz nie zaistniała żadna nowa, choćby najmniejsza, ryska. Zastanawiała się, czemu przez tak długi czas władze nie zainteresowały się tym obiektem. Vax wspominał, że wioska ma bardzo duże przywileje jak na te czasy, lecz sam wyznał obawę, bo od pięciu miesięcy nie przybył żaden transport, a zapasy się kończyły, zaprawy powoli kisły, a powinny być jeszcze raz konserwowane w jakieś fabryce. Wszystko nadawało się do wyrzucenia, a co za tym idzie - wioska może ponieść karę.
- Co ten złom tu robi?! Co ten złom robi na moich ziemiach?! - usłyszała. Zaraz po tym usłyszała, jak ktoś kopnął w rampę. - Łowce nagród mi tu sprowadziliście? Myślicie, że się uwolnicie?! Będziecie harować, jak woły!
Wyszła ze statku. Spojrzała na przerażony tłum Twi'leków. Na ich czele stał Vax.
- Gadaj, nic nieznaczący ścierwie! Chcesz się mnie pozbyć?! - wykrzyczał mu w twarz jakiś imperialny wojskowy.
- O co chodzi? - zapytała Tarue.
- Jak śmiesz się odzywać, szumowino? - odszczekał jej. Twarz Twi'lekanki przybrała groźny grymas. - Nie chcesz gadać? - zapytał Vaxa. Twi'lek nadal mu nie odpowiadał. Imperialny odepchnął go i chwycił za szyję Numę.
- Zostaw ją! - rozkazała mu Taure.
- Gadaj, ty mała larwo, bo nie chcesz wiedzieć jak cię wykorzystam - zagroził.
Starsza Venice podeszła do wojskowego, oderwała jego łapę od krtani swojej siostrzyczki i uderzyła go z pięści w twarz.,
- Mówiłam ci coś! - ostrzegła.
- Tara, nie! - poprosiła młodsza. Podłapała przezwisko, które nadała Tarue Isla.
- Jak śmiesz? - zapytał wojskowy. - Poniesiesz tego konsekwencje! Nie jesteś Łowcą Nagród, tylko jakąś lichą buntowniczką, a za bunt grozi kara!
- Nie stoję po żadnej stronie. Po wielu latach przybyłam do rodziny - poinformowała.
- To ją wskaż - rozkazał.
- Nie żyją. Stali się ofiarami bitwy w czasach wojen klonów - skłamała.
- Ile masz lat?
- Trzydzieści.
- W takim razie cała wioska za to odpowie. Jutro spotka was kara.
*****
- Czemu nie powiedzieliście, jak przybyłam? Pomogłabym wam, mam różne źródła... - powiedziała dziewczyna. Sytuacja mieszkańców była krytyczna.
- Nie chcieliśmy cię mieszać, Tarue. Wybacz za ten brak zaufania, ale nie wiedzieliśmy czy zechcesz tu zostać, bo są tu warunki jakie są. Ale zostałaś. Myśleliśmy, że nie warto martwić cię tą sytuacją - wytłumaczyła Numa. Skuliła się jak nieśmiała dziewczynka.
- Dlaczego ci tak zależy? - domyśliła się starsza siostra.
- Tak - przyznał Vax.
- Czemu nie powiedziałaś od razu. Nie odwlekałabym tego. Z drugiej strony, nie masz pewności, że to pomoże, zwłaszcza, że wiadomo jaka jest sytuacja - odpowiedziała Tarue.
- Warto spróbować.
- A kiedy miałam się dowiedzieć?
- Przepraszam.
Tarue mocno przytuliła Numę.
*****
[Tydzień później]
Tarue stwierdziła, że na Naboo łatwiej będzie zdobyć jakąkolwiek informacje, choć jest to bardzo niebezpieczne. Cztery lata wcześniej odkryto, że najmłodsza królowa Naboo, Jej Wysokość Apailana, ukrywa pozostałych Jedi, którym udało się uniknąć Rozkazu 66. Darth Vader wraz z Legionem 501 wyruszył na Naboo i pozabijał wszystkich łącznie z królową. Venice nie miała pojęcia czy ktokolwiek zechce jej udzielić informacji na temat jakiegokolwiek Jedi. Ponadto, może wpaść na złą osobę, a wtedy wsypie i siebie i Kenobiego.
- Czy będziemy mieć chwilę czasu, żeby coś pozwiedzać? - zapytała nieśmiało Numa. Wahała się z tym pytaniem bardzo długo.
- Tak. Raczej tak. Muszę przeczesać miasto, żeby znaleźć odpowiednie osoby - odpowiedziała z uśmiechem. - Ale to tylko tyle jeśli chodzi o zwiedzanie, bo więcej czasu mieć nie będziemy. Musimy załatwić wszystko najszybciej, jak się da. Oni nie wytrzymają.
Cofnęła się do wspomnień sprzed paru dni. Zabrano parę kobiet, a członkom najwyżej rady powyrywano paznokcie. Żeńska część rady nie wróciła. Imperialni obiecali, że wrócą. Na nic się zdały protesty Tarue.
- Czy nie oberwie im się za to, że jedna osoba zniknęła? - zmartwiła się młodsza.
- Miejmy nadzieję, że nie, ale to nie tyczy się Vaxa, Nie ma dokumentów, które świadczą o adopcji. To ja mam pełne prawo do opieki nad tobą, a co do tego, Imperium nic nie zmieniało, a przynajmniej na Ryloth. Zabrałam cię, bo jesteś pod moją opieką i nic im do tego
*****
- Mówią, że wszystkich Jedi wybito.
- Dziewczyno, na co ci Jedi?! Przecież oni dawno wyginęli, haha.
- Nie mieszaj się w te sprawy, dziecko, bo będziesz mieć kłopoty.
- A szukasz kogoś konkretnego?
- Pfff, komu chce się szukać tych szumowin hipokrytów?
- Ponoć ktoś jeszcze żyje. Próbuj na zapomnianych planetach. Patrz uważnie. Zmienili się.
*****
Pierwsza i najbliższa zapomniana planeta, to Tatooine w sektorze obok. Po trzech dniach szukania, dostawania różnych informacji lub wysłuchiwania śmieszków na temat Jedi. Nie da się ukryć, w czasie wojen klonów wszyscy na nich narzekali, choć niewielu doceniało fakt, że to dzięki nim Republika nie upadła. Tarue jakoś dalej nie wierzyła, że to faktycznie Jedi zwrócili się przeciwko kanclerzowi i próbowali go obalić. Bycie generałem nie oznacza próby dążenia do władzy, zwłaszcza, że Jedi żyli skromnie.
Czy trafiła na złą osobę?
Czy Imperium ją namierzy?
Czy to będzie ich koniec?
- Osada Mos Eisley. Jedno z największych. Tu możemy znaleźć jakieś przydatne informacje.
- Już możemy wyjść? - zapytała Numa, kiedy wylądowały na obrzeżach miasta.
- Nie - zaprzeczyła Tarue. - Musimy cię ubrać w coś groźniejszego. To miasto jest zapomniane tylko przez władzę, a nie przez szumowiny. Jesteśmy kobietami, w dodatku Twi'lekankami. Musimy być nieprzyjazne, bo inaczej skończy się to dla nas niewolą. Nauczę cię zaraz doskonałej miny srającego kota na pustyni.
Kiedy tylko Numa nauczyła się mimiki twarzy oraz dobrano jej odpowiedni strój, wyszły na miasto i zaczęły szukać informacji w barach, a między nimi - w jakiś sklepach, na bazarach.
- Poszukujemy niewolnika - oświadczyła Tarue przy jednym z nich.
- Wy? - zdziwił się sprzedawca.
- My - potwierdziła dobitnie Numa.
- Po co wam niewolnik?
- Do zabawy. Chyba że znasz jakiegoś szaleńca? Zniewoli się go i też będzie niezła zabawa - stwierdziła starsza.
- Szaleniec? Szaleńca mamy jednego. Straszny popapraniec. Nazywa się Ben.
- Ben? - upewniła się młodsza.
- Tak... Ben... Beeen... Beeeen... Beeen K... K... Ke... Kebo... Kedo... Keno...? - próbował sobie przypomnieć.
- Kenobi? - zapytała ostrożnie Tara, aby nie nabrał podejrzeń.
- O! Tak! Ben Kenobi! Straszny świr, każdy się go boi, ma jakieś porachunki z ludźmi pustyni. Mieszka za morzem wydm. Lepiej się tam nie zapuszczajcie. A niewolników szukajcie po drogiej stronie. Ramio ma dobre okazy. Zapamiętacie?
- Tak. Ramio - potwierdziła Numa.
Siostry popatrzyły się po sobie.
Niecałe pół godziny później wynajęły ścigacz i zapytały kupca o drogę.
*****
- Nie wygląda, jak dom Jedi - stwierdziła Numa wpatrując się w glinianą chatkę na klifie.
- Ale wygląda na dom pustelnika i człowieka, którego szukają - powiedziała Tarue. - Chodź. - poleciła podopiecznej i zaczęła wdrapywać się po dróżce.
- Halo? Jest tu kto? - zawołała młodsza.
- Ej! - zganiła ją Tara.
- Co wy tu robicie? - zdziwił się stary człowiek. Był zdezorientowany. No cóż, kiedy jest się uznawanym za szaleńca, to niecodziennie widuje się jakiekolwiek przyjaźnie nastawiony osoby.
- Obi-Wan Kenobi - przemówiła dziewczyna.
Starzec przechylił głowę i zmierzył ją wzrokiem.
- Numa? - zaciekawił się.
- Pamiętasz mnie - ucieszyła się. - Widzisz, Tarue? Mówiłam ci, że go znajdziemy!
- Pamiętam cię, ale czemu mnie szukałaś. I z kim mam przyjemność? - zapytał Kenobi.
- To moja starsza siostra, Tarue Venice. Uciekła w czasie ataku Separatystów na nasze miasto. Niedawno mnie odnalazła - wytłumaczyła Numa.
- Wejdźcie do środka - polecił im. - Przepraszam za bałagan, ale nie zadaję się z nikim, co pewnie usłyszałyście. Usiądźcie i powiedzcie to, co musicie.
- Ryloth potrzebuje twojej pomocy - oświadczyła młodsza.
- To nie jest możliwe, dziecko. Wybacz, ale nikt nie może się dowiedzieć, że żyję.
- Jesteśmy prześladowani. Torturowani. Ostatnio znaleźli po tobie ślady. I ślady Republiki. Nasza wioska chce to odbudować. Myśleliśmy o buncie. Nie mamy co jeść. Nie przyjeżdżają po zbiory, wszystko się psuje, a my nie możemy tego dotknąć. To przedsmak. To, jakie mamy kary, jest niewyobrażalne.
- Jesteś łowcą nagród - zwrócił się do Tarue.
- Zgadza się.
- Nie mogę mieszać się w te sprawy. Jeśli chcecie buntu, dołączcie do Rebelii. Mogę wam przekazać informację, gdzie ich znajdziecie i zawalczycie z nimi. Tylko tak zdołam wam pomóc.
- Ale czy to pewne? - zapytała Tara.
- To jedyna słuszna droga, jeśli chcecie buntu na wielką skalę.
*****
Dym unosił się do nieba. Co chwila jakiś dom upadał, a gruzy paliły się dalej. W jednym miejscu leżały trupy, których nie oszczędzał ogień.
Miasto już dawno przestało istnieć.
Ale nadzieja umiera ostatnia.
Dziękuję Ci moja Kochana Mistrzyni Kiwi! :* Nie mogę się doczekać aż przyswoję całą historię twych opowiadań :****
OdpowiedzUsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńHm. Zdaje mi się, że ta część Baniek jest najlepsza ^^ Jest Obi-Wan. Szkoda że nie ma klonów. Bardzo szkoda :(((( Ale cóż poradzić, co za los. A teraz co? Nie wiem. Zrobiłaś jakiś nie-happy-end?
Ej, może ja już lepiej nic nie mówie bo ten komentarz jest beznadziejny.
NMBBZT! (Niech Moc beznadziejności będzie z Tobą!)
Dziecinka ♡